Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/44

Ta strona została przepisana.

mowy, doznał mglistego poczucia, że położenie jego jest nader trudne. Jakże mógł tej kobiecie, która go otaczała zawsze serdecznością dać do poznania, że przypisuje jej motywy, nie przynoszące zgoła zaszczytu sercu, ni rozumowi. Jakże mógł ubóstwo swoje przekładać kobiecie, która nie raz, ale sto razy oświadczyła mu, że jego przyszłość, rokująca śwetne nadzieje, oraz stosunki majątkowe stanowią jedyną trudność w osiągnięciu tego, co uważała za idealne małżeństwo z miłości.
— Chciałabym niemal, byś pan był biednym, Gilbercie!! — mawiała często. — Bogactwo jest zdaniem mojem, strasznem niebezpieczeństwem dla dwojga młodych, jak pan i Edyta.
Nieraz już wyrażała tę obawę z powodu bogactwa jego. A mimoto, skutkiem rzuconego przelotnie słowa Leslie Frankforta zwątpił w czystość jej motywów! Z coraz to większem podrażnieniem wspomniał, że właśnie sama pani Cathcart doprowadziła do skutku ten związek. Człowiek o prostackim sposobie myślenia, mógłby był nawet idąc dalej, przypuścić, że rzuciła mu córkę w ramiona. Po rozwadze, przy-