— A może wolno przypuścić, że zmienisz ten swój dzwny plan? — spytała wyczekująco
Gilbert odzyskał już spokój.
— Nie wiem jaki dziwny plan ma pani na myśli?
— Plan spędzenia miesięcy miodowych w mieście! — odparła.
— Myślę, że należałoby to zostawić Gilbertowi! — wmieszała się Edyta poraz pierwszy, a matka rzuciła jej ostre spojrzenie.
— W tym razie, droga moja — powiedziała lodowato — idzie o sprawę, która obchodzi więcej mnie, niż ciebie.
Gilbert pospieszył ochronić narzeczoną przed burzą. Pani Cathcart wpadała łatwo w gniew, a chociaż Gilbert nigdy nie uczuł jej ostrego języka, żywił podejrzenie, iż przyszła żona nieraz już była jego ofiarą.
— Jest rzeczą niezbędną, bym w czasie przez panią oznaczonym przebywał w mieście! — powiedział. — Prosiłem nawet dlatego...
— O odłożenie ślubu? Mój drogi chłopcze, jest to wprost niemożliwe. Prośba ta zresztą nie była pomyślana serjo — wszak prawda?
Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/48
Ta strona została przepisana.