z owych wielkich wewnętrznych przewrotów, jakie zdarzają się czasem u ludzi.
W mgnieniu oka uzyskała odmienny pogląd na rzeczy i nowy miernik dla współludzi. Rozwinął się w niej inny duch, a mały pokoik był świadkiem potężnego oburzenia na tradycyjne zapatrywanie.
Dziwił ją samą spokój, z jakim wróciła do salonu, by się zmieszać z tłumem gości. Zauważyła z przerażeniem, że patrzy na matkę obojętnie, jak na osobę obcą zupełnie. Pani Cathcart spostrzegła to opanowanie się Edyty i doznała lekkiego przygnębienia.
W nadziei, że ją wprawi w zakłopotanie, zwróciła się do niej nagle i osłupiała widząc z jaką pewnością siebie dziewczyna wytrzymuje jej spojrzenie, oraz chłodny sposób czynienia zarzutów przeciw pozycjom matki.
Była to nowość dla władnej kobiety. Dziewczyna mogła być zresztą w złym humorze, ale przejawiała to hardością, niezwykłą dotąd.
Nie było znać gniewu ni urazy, a także ani śladu łez. Doświadczone oczy pani Cathart odkryłyby to zaraz. Była zdumiona wielce i czuła
Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/57
Ta strona została przepisana.