pewien niepokój. Przyznawała w myśli, że posunęła się za daleko i postanowiła zawrócić, co było lepsze niż pozwolić wyrastać rozdźwiękowi. Chciała tylko upokorzyć córkę.
Będąc dobrą taktyczką, w pierwszej linji umyśliła nie upierać się przy stanowisku wrogiem, ale odzyskać „stan przedwojenny“. Dotknęło ją niemile, gdy spostrzegła, że i ta możliwosć przepadła na zawsze.
Jeśli miała nadzieję, że zebranie wieczorne zakłopota ją i zawróci pod jej skrzydła, to bardzo szybko przekonała się, iż tak nie jest. Ku wielkiemu jej zdziwieniu rozmawiała Edyta, jak nigdy przedtem, o małżeństwie swojem, bez zmieszania, bez zająknienia chłodno, rozsądnie i płynnie.
Pod koniec wieczoru opanowało Edytę pole, podczas, gdy matka zepchnięta została na stanowisko podrzędne.
Pani Cathcart zaczekała, aż do chwili odejścia ostatniego z gości, potem przeszła do małego saloniku, by pomówić z Edytą, która stojąc pod kominkiem patrzyła zadumana na arkusz papieru, leżący na gzymsie.
Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/58
Ta strona została przepisana.