Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/59

Ta strona została przepisana.

— Cóż cię to tak bardzo interesuje, moja droga?
Edyta wzięła arkusz i złożyła go powoli.
— Nic szczególnego! — powiedziała. Ten doktor Cassylis to człowiek zabawny.
— To człowiek niezwykle zdolny! — odparła matka surowo.
Darzyła lekarzy zaufaniem bezwzględnem, składając im trybut hołdu, przysługujący zazwyczaj tylko istotom nadziemskim.
— Naprawdę? — powiedziała dziewczyna chłodno. — Chętnie w to wierzę, ale dlaczego w takim razie praktykuje w Leeds?
— Edyto, co słyszę! Wychodzisz nareszcie ze swej skorupy ślimaczej! — powiedziała matka, darząc ją serdecznym uśmiechem uznania. — Nie zauważyłam dotąd, by cię tak żywo interesowali ludzie z towarzystwa.
— Od tej pory będę się więcej zajmować ludźmi, — odparła niedbale — przez ciąg całego życia brakowało mi tyle...
— Zdaje mi się, że jesteś trochę bezwzględna! — powiedziała matka, z trudem hamując gniew. — Jesteś wprost niewdzięczna. Myślę,