gdy drzwi zapadły, spytała, zwracając się do córki, głosem zduszonym.
— Gdzie jest twój, czcigodny małżonek?
— Jest w pracowni swojej — odparła Edyta spokojnie. — Czy masz do niego jakiś interes mamo?
— Czy mam do niego interes? — powtórzyła bez tchu.
Edyta zauważyła błyski w jej oczach, oraz zapadłe, chude policzki. Na chwilę uczuła litość dla tej kobiety, której wszystkie marzenia przyszłości runęły właśnie w czasie, kiedy roiła, że się spełnią.
— Czy wie, że przybędę?
— Zdaje mi się nawet, że cię oczekuje, mamo! — powiedziała Edyta oschle.
— Chcę z nim pomówić sama! — oświadczyła pani Cathcart, obracając się w połowie schodów.
— Pomówisz z nim, mamo w mojej obecności, albo nie pomówisz wcale! — odrzekła Edyta.
— Uczynisz to, co ci mówię, Edyto! — wybuchnęła matka.
Strona:Edgar Wallace - Pod biczem zgrozy.djvu/93
Ta strona została przepisana.