Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/126

Ta strona została przepisana.

przygody. Głównym powodem jego podróży do Fez było, iż od Rządu należała mu się pewna kwota pieniężna, którą za wstawieniem się Posła miał nadzieję uzyskać. W drogę zabrał swój namiot, swoją służbę, swe muły. Oczy jego dawały do zrozumienia, iż gdyby tylko mógł, nieomieszkałby zabrać i swoich kobiet; ale usta w tym względzie nigdy nie wyrzekły ani jednego słowa. Kobiety, o których mówił, opowiada — dając swoje rozliczne przygody, były europejkami. Harem i dla niego również był rzeczą świętą. Odważyłem się, tak ogólnikowo, zadać mn pewne pytanie co do kobiet arabskich: popatrzył na mnie, uśmiechnął sie skromnie i nic nie odpowiedział. Po obiedzie postanowiłem zaspokoić gorące życzenie, które zrodziło się we mnie zaraz po wyruszeniu z Tangiem, a mianowicie zrobić małą wycieczkę po obozie w nocy. Była to jedna z najmilszych rozrywek, które miałem w podróży. Zaczekałem aż się wszyscy do swoich namiotów rozeszli; owinąłem się w biały płaszcz komendanta i wyszedłem chciwy przygód i wrażeń. Na niebie błyszczały gwiazd miliony; latarnie, oprócz tej jednej która znajdowała się na szczycie drzewca chorągwi, były pogaszone: cisza głęboka zalegała obóz. Powoli, ostrożnie, starając się nie zawadzać o sznurki namiotów, poszedłem na lewo. Zaledwiem uszedł dziesięć kroków, jakieś dźwięki niespodziane doleciały moich uszu. Stanąłem.