Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/176

Ta strona została przepisana.

na spotkanie powstańców. Zbuntowany lud rozproszył ich i powstanie rozszerzyło się na całą prowincyi Garba. Wówczas sułtan przysłał wojsko dla skarcenia zuchwałych; powstanie po walce zaciętéj zostało poskromione; głowy głównych przywódzców buntu zawieszono na bramach Fezu i Marokko; ziemię Beni-Malek oddzielono od reszty prowincyi; dom gubernatora odbudowano, i Sidi Mohamed Ben-Auda, brat zabitego, ten sam, który w tej chwili siedział o parę kroków od nas, objął rządy prowincyi, którą władali jego przodkowie. Odwet, chwilowe zwycięztwo uciemiężonych, przywiedzionych do rozpaczy, nad ciemiężcami, a potém stokroć sroższa jeszcze niewola: oto dzieje każdéj prowincyi całego marokańskiego państwa. Kto wie, może już jaki nowy Ruqui zaprzysiągł śmierć Ben-Auda.


Obóz nasz, w którym stanęliśmy przed zachodem słońca, znajdował się nieopodal ogrodu gubernatora, na samotnéj równinie, u stóp małego wzgórza, na którem wznosiła się biała kuba obok zielonéj wysmukłéj palmy.
Zaledwie przybył Poseł, przyniesiono monę i złożono ją jak zwykle, przed jego namiotem w obecności nadzorcy, kaida, żołniérzy i służby. Podczas gdy wszyscy byli zajęci podziałem mony, spostrzegłem, zwracając oczy na kubę, człowieka wysokiego wzrostu, wyglądającego bardzo dziwnie, który wielkimi krokami zstępował z pagórka, zmierzając prosto