Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/364

Ta strona została przepisana.

dy ciekawość nas opuszcza, rzecz każda staje się obojętną, bezbarwną, wspomnienia ojczyzny cisną się tłumnie do głowy; kiedy tęsknota za krajem, uśpiona z początku, budzi się z siłą niezwykłą; kiedy, zwracając oczy w jakąbądź stronę, zawsze i wszędzie widzimy drzwi naszego domu. Dość już mamy zawojów, czarnych twarzy, meczetów, drażnią nas te tysiące oczu, wiecznie nas ścigające, nudzi nas ta olbrzymia biała maskarada, na którą od dwu miesięcy patrzymy. Ileżby się dało za to, aby zobaczyć, chociaż z daleka, jakąś europejską panie! aby usłyszéć głos dzwonu! aby spostrzedz na murze jakiegoś domu drukowane obwieszczenie o teatrze maryonetek! O słodkie wspomnienia.