Strona:Edmund De Amicis - Marokko.djvu/388

Ta strona została przepisana.

starca. Sułtan pobiera pięć procent od żywego towaru i ma prawo piérwszego wyboru. Reszta ich sprzedawaną bywa albo hurtem na targach Fezu, Mogadoru i Marokko, albo pojedyńczo na licytacyi we wszystkich innych miastach państwa, a kupujący, zgodnie z odwiecznym zwyczajem, ten wzgląd przynajmniéj zachowują dla nich, iż chcąc się należycie przekonać o wartości towaru, nie czynią tego publicznie, to jest, iż nie rozbierają ich do naga na targu wobec wszystkich. Każdy murzyn, bez trudności przyjmuje mahometanizm, zachowując jednak wiele dawnych zabobonów swéj dawniejszéj wiary i obchodząc dawne święta czy téż uroczystości swego kraju, które polegają na śmiesznych, dzikich tańcach trwających przez trzy dni i trzy noce przy dźwiękach piekielnéj muzyki, i przerywanych przez tancerzy po to jedynie, aby z łapczywością bydlęcą połykać wszelkiego rodzaju brudy i paskudztwa. Zwykle używają ich maurowie do posług w domach, obchodzą się z nimi dobrze, po największéj części obdarzają ich wolnością w nagrodę za wierną służbę. Czarne to plemię ma drogę otwartą nawet do najwyższych urzędów państwa i odznacza się tu jak i wszędzie albo pełną gorączkowego zapału pracowitością, albo przeciwnie, najbardziej gnuśném lenistwem, iście małpią lubieżnością, lisią przebiegłością, tygrysiém okrucieństwem; do zalet jego można policzyć zadowolenie ze swego stanu, oraz wierność i wdzięczność dla panów; co, o ile się zdaje, nie ma miejsca ani na Kubie, gdzie niewola jego jest sroższą, ani w Europie, gdzie używa zupełnéj swobo-