Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.1.djvu/110

Ta strona została przepisana.

kiego doznali. Wreszcie przewodniczący tow. Ruchłow spytał:
— Jakto?… jakim sposobem?…
— Panowie, — rzekł wtedy inż. Blaufuks: — maszyna ta po raz pierwszy zastosowuje automaty, które w zupełności zastępują pracę rąk ludzkich… Przy ich zastosowaniu, cena materjałów włókienniczych może zostać obniżoną prawie że o połowę… Ten, kto je zastosuje, zapanuje w zupełności w włókiennictwie i może zagarnąć rynek wszechświatowy… To są nie miljony, a miljardy… Ten Polak dokonał największego wynalazku, jakiego dokonano w wieku XX…
W miarę jak mówił, na twarzach zebranych okazywało się zaciekawienie, zainteresowanie, wreszcie gdy skończył, tow. Prochwostow rzekł:
— Prosilibyśmy pana inżyniera Blaufuksa o szczegółowy opis tej maszyny…
— Panowie, — odrzekł wtedy inż. Blaufuks, mimowoli wpadając w ton wykładu: — maszyna ta, przez zastosowanie poraź pierwszy automatów, zastępujących pracę rąk ludzkich, usuwa w zupełności potrzebę użycia robotników… Wiadomo zaś dobrze, że w produkcji wyrobów włókienniczych, robocizna pochłania znaczną część kosztów… Przy zastosowaniu tej maszyny, fabryki, które zatrudniały tysiące robotników, mogą poprzestać na kilkunastu, przez co odpadnie lwia część kosztów… Taniość produkcji wpłynie na potanienie towarów, na znaczną zniżkę ich ceny, przez co fabryki, produkujące przy pomocy maszyn starych systemów, nie wytrzymają z niemi konkurencji… Państwo, które te maszyny zastosuje, pokona na polu przemysłu włókienniczego wszystkie inne…
Słuchali go z napiętą uwagą, a gdy skończył, zawołał tow. Prochwostow, jakby natchniony nową, wielkiej doniosłości myślą:
— Towarzysze, pan inżynier Blaufuks ma rację…