Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.1.djvu/114

Ta strona została przepisana.

wspólny interes — zapanowania nad światem — wymaga tego… Przytem proponuję, ażeby nasz CIK zwrócił się do pana inżyniera Blaufuksa z prośbą o objęcie naczelnego kierownictwa zarówno nad wyrobem maszyn, jak i nad całą przyszłą fabrykacją tkanin…
Na te słowa rozległy się wśród członków CIK‘a głosy aprobujące ten wniosek, a inż. Blaufuks pochylił głowę i odrzekł z wdzięcznym uśmiechem:
— Kiedy panowie tak koniecznie chcecie, to zgadzam się, ale pod warunkiem, że Niemcy nie poniosą żadnego uszczerbku, i że mój rząd na to się zgodzi…
Na tem skończyło się słynne tajne posiedzenie CIK‘a, na którem postanowiony został los genjalnego wynalazku inż. Żarycza, mającego służyć ku zagładzie ludzkości…

XVII.

Tam, gdzie przedtem panował spokój i radość pracy, zapanował teraz smutek i przygnębienie… Zmartwienie Żarycza stało się udziałem wszystkich jego pracowników, choć nie okazywane demonstracyjnie, nie przejawiane wyraźnie, otaczało go pełną miłości i oddania troskliwością…
Odczuwał to Żarycz na każdym kroku, lecz nie okazywał wyraźnie, że wie o tem, przejęty z tego powodu szezerem wzruszeniem.
Pochłonięty był zresztą sprawami tak wielce ważnemi, że nie miał literalnie ani chwili czasu na zajmowanie się czem innem…
W pierwszym rzędzie bowiem interesował go wielce przebieg śledztwa, prowadzonego z wielką energją przez naczelnika urzędu śledczego, a z którego tenże składał mu codziennie szczegółowe sprawozdania…
Posuwało się ono systematycznie i stale naprzód, wyniki jego jednak były dość słabe…
Wynalezieni właściciele furmanek, którzy wywozili