Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.1.djvu/116

Ta strona została przepisana.

radjo depesze CIK’a, mówiące o wysłaniu towaru i dające co do niego wskazówki…
— Druga zaś — ciągnął dalej naczelnik: złapaliśmy dziś Warjata…
I opowiedział co następuje:
— Warjat, jak każdy prawie z przestępców, miał kochankę, i to niejedną… Jedna z nich słynie w tym świecie pod imieniem „pięknej Róźki“. Wiedząc dobrze, że musi się on z nią komunikować, że jest ona pewnego rodzaju łącznikiem między nim a światem, i że bez niej napewno nie ucieknie, zarządziłem ścisłą obserwację… Już po dwóch dniach otrzymałem wiadomość, że Róźka chodzi jakaś dziwnie rozpromieniona, że czyni zakupy, nie licząc się wprost z pieniędzmi… To utrwaliło mnie w podejrzeniu i w dalszym ciągu kazałem ją bacznie obserwować… Wczoraj doniesiono mi, że Róźka kupowała walizę i ubranie męskie… Przekonało mnie to, że Warjat szykuje się do ucieczki… Musieli się oni z sobą w jakiś sposób porozumiewać, gdyż Róźka, poza sklepami, nigdzie nie bywała, a jednak jawnem było, że czyni to wszystko na polecenie Warjata… Kazałem wtedy zwrócić baczną uwagę na osoby, które do niej przychodzą i śledzić je uważnie… Dziś rano otrzymałem wiadomość, że do Rożki przychodziła jakaś mała Żydóweczka, która po krótkim pobycie u niej udała się do jednego z domów przy ul. Marszałkowskiej… Zbadany ostrożnie stróż, oświadczył, że ona tam nie mieszka, a że przychodzi do bardzo bogatego lokatora, zajmującego apartament na drugiem piętrze… Teraz już wiedzieliśmy, co to za lokator, i natychmiast, obsadziwszy dobrze wszystkie wejścia, zapukałem do drzwi tego lokatora… Nikt się nie odzywał… Wtedy ślusarz, którego zabrałem ze sobą, przystąpił do otwierania zamków, gdy szło jednak to z trudem kazałem poprostu wyłamać drzwi… Weszliśmy do środka, lecz w mieszkaniu panowały pustki.. W tem usłyszałem krzyk na podwó-