Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.1.djvu/122

Ta strona została przepisana.

szyła się, kazał podpisać protokuł, poczem wywiadowcy wyprowadzili ją…
— Muszę panu, panie inżynierze, — rzekł po jej wyjściu: wyjaśnić jedną rzecz… Warjat, oprócz kasiarstwa, zajmuje się drugim dochodowym interesem, mianowicie handlem żywym towarem… Dlatego też ma to wspaniałe mieszkanie na Marszałkowskiej, gdzie odgrywa rolę solidnego kupca… I Sońka, i Rożka, i parę innych jeszcze, łudzone przez niego miłością i obietnicą małżeństwa, w najbliższym czasie miały być wywiezione do Argentyny… Aresztowanie przeszkodziło temu.. Lecz teraz poznamy głównego bohatera…
Zadzwonił i polecił wywiadowcom wprowadzić Warjata…
Żarycz z ciekawością patrzył na barczystą postać przystojnego żyda, o zuchwałem spojrzeniu ładnych czarnych oczu, w wytwornem ubraniu stojącego przed biurkiem naczelnika.
— No, Warjat, — rzekł naczelnik: opowiedz no, jak to było z tą kasą na Wiktorynie i podkopem?…
— Z jaką kasą? — zrobionem zdumieniem spytał Warjat: ja nic nie wiem o żadnej kasie… pan naczelnik wie, że ja już oddawna tem się nie zajmuję….
— Nie blaguj, — odrzekł mu naczelnik: wiemy dobrze, żeś ty to zrobił, idzie tylko o to, kto ci tę robotę nadał…
— Ja nic nie wiem, — przeczył zuchwale Warjat: żadnej kasy nie rozbiłem… ja się z tego interesu wycofałem…
— A kto ci dał te pieniądze? — spytał naczelnik.
— Te pieniądze?… To moje oszczędności… Zbierałem je całe życie, — dodał sentymentalnie: ażeby na stare lata odpocząć cokolwiek uczciwie…
— A gdzieżeś to się wybierał wyjechać na odpoczynek?…