Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.1.djvu/28

Ta strona została przepisana.

wszystkie prośby i żądania pożyczek i zapomóg, napewno uzyskalibyśmy sumę wyższą aniżeli majątek wszystkich obywateli Stanów Zjednoczonych razem wziętych… że zaś takiego majątku nie posiadam, jak rówmeż i me mam chęci dzielenia się tem, co posiadam, z bliźnimi — do pieca z tem wszystkiem…
Wreszcie po paru dniach ciekawość, wywołana przyjazdem inż. Żarycza uspokoiła się, prasa zajęta jakąś niezwykłą zbrodnią, przestała o nim pisać, a i powódź listów, na które nieudzielano odpowiedzi zmniejszyła się, ku radości panny Basi, znacznie…
Korzystając z tego „odprężenia“ ciekawości, inż. Żarycz na całe prawie dnie opuszczał willę i niepoznany przez nikogo krążył po ulicach miasta, przypatrując się ruchowi, zmianom jakie zaszły w czasie jego nieobecności, życiu mieszkańców, jednem słowem jak mówił pannie Basi i Karskiemu, badał Warszawę.
A badania te swoje prowadził specjalnie na krańcach stolicy, w dzielnicach robotniczych, gdzie gnieździło się najstraszniejsze ubóstwo, gdzie nędza z występkiem w parze sobie chodziły, z nienawiścią patrząc na dzielnice śródmieścia lub nowozbudowane dzielnice willi, gdzie zamieszkiwała warstwa zamożna, posiadająca, stolicy…
Obserwował to wszystko Żarycz, niejednokrotnie nawiązywał rozmowy z mieszkańcami tych dzielnic badając, ich ostrożnie, ażeby nie wzbudzić nieufności, oglądał przy tej sposobności ich mieszkania, poczem zamyślony wracał do willi, gdzie zamknąwszy się w swoim pokoju, pracował żarliwie, wertując jakieś dzieła i pisma, kreśląc coś, obliczając…
Późna noc nieraz zastawała go przy tej pracy zagadkowej, a ciągnęło się to przez cały miesiąc…