Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.1.djvu/30

Ta strona została przepisana.

go rozmyślał nad tem, jaki to może być projekt tego amerykanina…
Na audjencję stawił się Żarycz punktualnie i przedstawiony przez Ministra Skarbu, przyjęty został bardzo serdecznie zarówno przez Prezydenta, jak i Prezesa Rady Ministrów, którzy wypowiedzieli cały szereg komplementów pod jego adresem.
Po zamienieniu jeszcze kilku zdań obojętnych, konwencjonalnych, inż. Żarycz rzekł naraz:
— Wybaczcie, panowie, że przystąpię teraz do wyłuszczenia celu mojej bytności tutaj…
A gdy ci, trochę zaciekawieni, odrzekli:
— Prosimy bardzo, — ciągnął dalej:
— Muszę wyznać panom szczerze, że głównym celem mego życia nie jest robienie wynalazków i majątku, lecz zwalczanie komunistów, uważając to pierwsze jedynie za środek, lekarstwo i broń w walce z tą straszliwą chorobą, która, jak trąd, toczy zdrowy organizm państw, zwłaszcza powstałych po wielkiej wojnie…
Przebywając w Ameryce, obserwowałem bacznie wszystko, co się tu w kraju naszym działo, i doszedłem ostatecznie do przekonania, że stosowanemi dotychczas środkami, że tak powiem, chirurgicznemi, to jest przez stosowanie represji policyjnych i sądowych, zła się nie usunie, że przeciwnie, przez tworzenie rzekomych męczenników ideowych, przyczynia się tylko do zwiększenia liczby zwolenników haseł, nie tylko płynących, ale i gorliwie krzewionych i popieranych przez naszych sąsiadów z wschodu i zachodu… Zresztą, dowodem tego są cyfry…
Żywioły robotnicze w znacznym stopniu opanowane są przez tą zarazę, i gdyby nie stanowiły znacznej mniejszości w państwie, gdyby nie potrzebowały liczyć się ze znaczną przewagą ludności rolniczej, będącej z natury swojej, pomimo pozornego radykaliz-