Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.1.djvu/33

Ta strona została przepisana.

który tenże z Prezesem Rady Ministrów i Ministrem Skarbu przeglądać począł…
— Sto pięćdziesiąt miljonów dolarów! — wyrzekli z podziwem i szacunkiem, a gdy skończyli, Prezydent, ściskając dłoń Żarycza, rzekł szczerze wzruszony:
— Panie inżynierze… Pozwól wyrazić sobie mój podziw i uznanie… To, co czynisz dla Polski, jest wielkie i musi przyczynić się nie tylko do zwalczenia komunizmu, ale i do postawienia Polski w rzędzie najpierwszych mocarstw świata… Co do mnie, warunki pana akceptuję w zupełności i uznaję nie tylko za słuszne, ale i nader doniosłe…
— W zupełności podzielam nie tylko zdanie, ale i uczucia pana Prezydenta, — dorzucił Prezes Rady Ministrów: i dziś jeszcze zwołam Radę Ministrów na posiedzenie, na którem propozycję i warunki pańskie przedstawię do zatwierdzenia…
— Prosiłbym tylko o dwie rzeczy, — rzekł inż. Żarycz: o zachowanie jaknaściślejszej tajemnicy co do osoby mojej, jak również o dopuszczenie mnie do udziału w naradach przy opracowywaniu szczegółowem warunków użycia pożyczki…
— Zastosujemy się w zupełności do życzenia pana, — odrzekł Prezes Rady Ministrów.
Pożegnał się inż. Żarycz i wyszedł, a tegoż dnia jeszcze odbyło się tajne nadzwyczajne posiedzenie Rady Ministrów, na którem odczytany przez Prezesa projekt pożyczki inż. Żarycza został z entuzjazmem jednomyślnie przyjęty…
Rozpoczął się szereg konferencji w poszczególnych ministerstwach, a udział w nich brał Żarycz, w niektórych zaś, w ministerstwie robót publicznych zwłaszcza, i prezydent miasta, którego zobowiązano do zachowania ścisłej tajemnicy…
Rozmowy te nie przedostały się poza ściany gabinetów, tajemniczością swoją drażniąc szczególnie