Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.1.djvu/5

Ta strona została skorygowana.
I.

Inżynier Żarycz przerwał na chwilę dyktowanie listu i, spojrzawszy na pochyloną nad maszyną sekretarkę, spytał nagle:
— Panno Basiu, czy chce pani wrócić do Polski?…
Pytanie to było tak dziwne i nieoczekiwane, iż zaskoczonej niem pannie Basi ręce zsunęły się z klawiszy maszyny, twarz pobladła, błysnęły jakieś dziwne światełka w oczach… Przymknęła je też na chwilę, poczem spojrzała na pytającego, jakby chcąc się przekonać, czy nie żartuje z niej czasem…
Lecz twarz Żarycza, jak zawsze, była spokojna, poważna, tylko koło ust błąkał się jakiś dziwny uśmiech, pełen dobroci…
Nie odpowiedziała mu jednak odrazu, jakby chcąc zebrać rozpierzchłe myśli, związać je w jedno zwięzłe zdanie i jako odpowiedź rzucić je temu, który jakby niebo przed nią otworzył.
Czy wróciłaby do Polski?… A toć było to jedynem marzeniem jej życia od lat paru, od dnia śmierci rodziców… Z rozkoszą wyrzekłaby się świetnego i dobrze płatnego stanowiska, godząc się na biedę, byle tylko tam, w kraju…
To też gdy Żarycz powtórzył pytanie:
— No cóż, panno Basiu, chce pani wrócić do Polski?… — odrzekła mu: