Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.1.djvu/52

Ta strona została przepisana.

Poprzysiągł wtedy pomstę mordercom, lecz po długich rozmyślaniach przyszedł do wniosku, że zabić należy samą ideę komunizmu, jako głosicielkę zła i nienawiści, opartą na zbrodni i zdziczeniu, że przeciwstawić jej należy ideę dobra, miłości i kultury…
Rozwijając dalej swe myśli, w ostatecznym wyniku doszedł do wniosków, które wyłożył w rozmowie z Prezydentem Rzeczypospolitej, Prezesem Rady Ministrów i Ministrem Skarbu.
Teraz, zdobywszy wszystko, co zamierzył, mógł swą ideę w czyn zamienić…
Po takich nocach pełnych bolesnych rozmyślań, był zwykle blady, zmęczony, budząc wyglądem swoim litość w sercu panny Basi, która jednak nie śmiała go zapytać o powód tego…
Oddawszy zdobyte nadludzkim trudem i wysiłkiem mienie Ojczyźnie, pracował teraz nad zabezpieczeniem jej od napaści, nad wynalezieniem sposobów bronienia jej granic przed najściem wrogów, którzy tylko na odpowiednią chwilę czyhali.
W tym też kierunku swój genjusz wynalazczy skierować postanowił i w tym celu wybudował pracownię swą na Wiktorynie, którą popularnie „twierdzą inż. Żarycza“ nazywać poczęto.
„Twierdza inż. Żarycza“ na pierwszy rzut oka, z wyjątkiem wysokiego muru, nie przedstawiała nic osobliwego. To też wielu z gapiów wielkiego miasta, którzy specjalnie wybierali się na Ochotę, ażeby to głośne dziwowisko zobaczyć, wzruszało ramionami i mówiło:
— Et, nic takiego… Mur, zwyczajny mur, tylko że bardzo wysoki…
Bo rzeczywiście cała ta „twierdza“ na pierwszy rzut oka przedstawiała się jako potężny, czterometrowej wysokości mur, o szarej barwie betonu, uwieńczo-