Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.1.djvu/71

Ta strona została przepisana.

— Cudowne!.. cudowne!.. — mówił! wszyscy wokoło.
— Pancerz ten wykonany jest ze stali mojego wynalazku, udoskonalonej jeszcze, której nic nie przebije, mimo że ma zaledwie 5 milimetrów grubości — objaśnił Żarycz.
— Panie inżynierze, — rzekł Prezydent: pozwól jeszcze jedno zapytanie… A gdyby skutkiem jakichś nieprzewidzianych okoliczności maszynka taka w padła w ręce wrogów… Czy oni nie mogli by jej zrekonstruować?…
— To jest wykluczone, gdyż nie tylko mechanizm, ale i składniki materjałów, użytych na wyrób tanków, stanowią tajemnicę… Zresztą przewidziałem nawet najostatniejszą ostateczność!…
Na jego znak mechanik, stojący przy tablicy rozdzielczej, puścił w ruch jeden z tanków, a gdy ten znalał się w rowie strzeleckim, nacisnął jeden z guziczków.
Huk przeraźliwy, słup ognia i dymu, a gdy to wszystko opadło — z żółwio-tanka nie pozostało ani śladu.
Udali się wszyscy na to miejsce i prócz stosu pokręconej blachy pancernej i kawałków stali, nic nie znaleźli…
— W każdej maszynie jest umieszczony silny ładunek materji wybuchowej, — objaśnił Żarycz: który przez puszczenie specjalnej fali wybucha i rozsadza maszynę… Wybucha on również przy poruszeniu jednej z części składowych mechanizmu… To też mogą być one z łatwością użyte, jako narzędzia burzące umocnienia nieprzyjacielskie…
— Tanki te, — zabrał głos dowódca wojsk inżynieryjnych: uniemożliwią wprost prowadzenie wojny… Sile ich i atakowi nic się nie oprze i w przeciągu jednego dnia rozbiją one armję nieprzyjacielską…