Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.1.djvu/95

Ta strona została przepisana.

Sprowadzono z wydziału śledczego album z podobiznami wybitnych kasiarzy, lecz nikt z tych, którzy mieszkańców domków widzieli, nie mógł ich poznać…
Pewne wahanie nastąpiło przy fotografji Warjata, lecz i w tym wypadku wszyscy orzekli, że im się tylko zdaje, że istnieje pewne podobieństwo do jednego z tych, który czasami wieczorem przychodził do domku…
Wreszcie konfrontacja wszystkich ujętych w ciągu dnia kasiarzy nie dała również żadnego wyniku.
Władze śledcze stanęły wobec prawdziwej zagadki, trudnej bardzo do rozwiązania…
Wszystkie ślady wskazywały, że jednak cel rozbicia kasy był zgoła inny, niż zwykły rabunek, na co zresztą wskazywało skrzętne zabranie wszystkich planów…
To też gdy późnym wieczorem wszyscy, prowadzący śledztwo, znaleźli się w gabinecie inż. Żarycz a i ten spytał się naczelnika urzędu śledczego, co sądzi o całej tej sprawie, ten odrzekł wprost:
— Przekopanie korytarza i rozbicie kasy jest napewno robotą Warjata, lecz inspiratorem tej roboty jest napewno kto inny. Wszystko wskazuje, że musiał być to ktoś, komu zależało na zdobyciu tych planów, a zatem nie mogli to być wyłącznie specjaliści kasiarze, którzy poszukują tylko pieniędzy i kosztowności… Zdaniem mojem w sprawie tej musiał umoczyć ręce nasz sąsiad ze Wschodu, i wydałem już zarządzenia, ażeby ta m gdzie należy, baczny rozciągnięto nadzór… Obawiam się jednak, że plany pana dziś jeszcze będą poza granicami kraju, chociaż wszystkie stacje pograniczne zostały już zawiadomione i bacznie pilnują, ażeby nic nie wywieziono… Lecz są jednak sposoby dokonania tego, które przekraczają zakres naszej możności i wobec których jesteśmy bezsilni… np. kufry dyplomatyczne… W sprawie tej musieli brać udział również i nasi komuniści, z nich bo-