Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.2.djvu/20

Ta strona została przepisana.

— Dlatego, że dałaby ona, prawda, zniżkę znaczną cen materjałów, lecz jednocześnie stałaby się powodem olbrzymiego bezrobocia, pozbawiłaby pracy miljony robotników włókienniczych, a wreszcie mogła by się stać powodem niepożądanych dla wszystkich zaburzeń i powikłań…
— Zupełnie słusznie, — rozległ się znów głos, tym razem ze strony delegatów robotniczych…
— Tymczasem jednak zaszedł wypadek, który ten mój zamiar obrócił w niwecz… Mianowicie, do pracowni mojej, przy pomocy podkopu, dokonano włamania i wykradziono plany owej maszyny… Nie ulega obecnie wątpliwości, że znajdują się one w rękach Rosji Sowieckiej, która bezwarunkowo nie omieszka wykorzystać je na swoją korzyść… Przy pomocy inżynierów niemieckich zacznie budować te maszyny, zastosuje je w swoich fabrykach i tanim towarem włókienniczym zaleje wszystkie rynki świata, doprowadzając w ten sposób przemysł włókienniczy całego świata do upadku… Rozumiecie panowie dobrze konsenkwencje tego, gdy miljonowe rzesze przymusowych bezrobotnych włókniarzy rzucone zostaną na pastwę nędzy i głodu, gdy wśród nich szerzyć się pocznie umyślnie podsycana przez Moskwę agitacja komunistyczna… Może to wywołać pożar, którego nikt nie ugasi, a który może mieć dla świata skutki jaknajfatalmejsze… W tym celu zaprosiliśmy panów, ażeby się naradzić wspólnie, co czynić należy, ażeby zapobiedz temu, jak się bronić przed tym nowym zamachem komunistycznych podpalaczy świata…
Przez czas pewien panowało milczenie… Wiadomość, ogłoszona przez Żarycza, była tak nieoczekiwaną, że oszołomiła wszystkich… Przed oczami wszystkich stanęło naraz w całej grozie widmo ruiny, widmo walki i nędzy, a ratunku na nie znikąd nie widzieli…
Wreszcie odezwał się pierwszy delegat przemysłowców polskich…