Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.2.djvu/51

Ta strona została przepisana.

ryczą nie wiele rzucały światła na całą tę wielce zagadkową sprawę...
Dopiero zeznania posterunkowego Nr. 2364 rozdarły zasłonę tajemnicy...
Wysłuchano go szczegółowo i na podstawie tego ustalono ostatecznie powód wybuchu...
Bomba z aeroplanu...
Lecz, n a miły Bóg, skądżeż mógł się wziąć w nocy aeroplan, rzucający bomby na Warszawę, i gdzież się podział?..
I tu właśnie udzieliło wszelkich wyjaśnień szczegółowe zeznanie posterunkowego Nr. 2364.
— Posłyszałem, — mówił on: dobiegające od strony wschodniej warczenie motoru aeroplanowego... Spojrzałem w górę i zobaczyłem szybko przesuwające się po niebie światełko, zbliżające się w moją stronę... Sądziłem, że to jakiś ze spóźnionych aparatów wojskowych, zdążający na lotnisko, chciałem zobaczyć godzinę, gdy naraz rozległ się huk przeraźliwy i, rzucony siłą wybuchu, upadłem na ziemię...
— A czy zauważył pan, w którą stronę odleciał ten aeroplan? — dopytywał się naczelnik urzędu śledczego...
— Nie, gdyż przez chwilę byłem ogłuszony... Gdy się zerwałem, nie było go już widać ani słychać... Przez chwilę namyślał się naczelnik, poczem wydał polecenie jednemu z towarzyszących mu komisarzy:
— Proszę, mech pan zawiadomi natychmiast telefonicznie wszystkie posterunki KOP4u na granicy północnej, ażeby pilnowały bacznie, czy nie będzie przelatywał przez granicę jaki aeroplan, być może nawet ze znakami polskimi, i żeby starały się koniecznie go zestrzelić... Pan zaś, — zwrócił się do drugiego komisarza: postara się koniecznie porozumieć z komenda KOP‘u na wschodniej granicy i dowiedzieć się,