Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.2.djvu/52

Ta strona została przepisana.

czy z tam tej strony nie przeleciał granicy, jaki aeroplan i o której godzinie...
Komisarze udali się, by wykonać polecenie, a tymczasem przedstawiciele władzy badali rumowiska... Z relacji, nadchodzących z m iasta, dowiadywano się, że siła wybuchu była tak potężna, że nawet na Krakowskiem Przedmieściu i na Placu Teatralnym szyby z okien powypadały, nie mówiąc już o bliżej położonych dzielnicach, gdzie ani jedna szyba w oknach nie ocalała...
Wokoło „twierdzy inż. Żarycza“ gromadzić się zaczęły wystraszone i zaciekawione tłumy ludzi, wśród których krążyć poczęli jacyś tajemniczy osobnicy, rzucający wersję, że wybuch spowodował został przez inż. Żarycza w czasie przygotowywania jakichciś tajemniczych materjałów wybuchowych...
— Nikt w mieście nie może być pewien życia, — powtarzali: dopóki istnieje ta jego djabelska fabryka... Pewnego pięknego dnia całe miasto wysadzi w powietrze...
Wśród podnieconego tłum u objawiać się zaczęło wzburzenie, rozlegały się pogróżki, tłum przybierał postawę coraz bardziej groźną...
Donieśli o tem wnet władzom wywiadowcy, krążący wśród tłumu, i naczelnik urzędu śledczego polecił im przytrzymać paru takich podburzaczy, jednocześnie zaś szef bezpieczeństwa zawezwał oddział policji konnej i pieszej, polecając natychmiast rozproszyć tłum i niedopuszczać go blizko do „twierdzy“.
W czasie tym przybyli zawezwani oficerowie lotnicy, którzy wysłuchawszy relacji i obejrzawszy rumowisko oraz znalezione odłamki bomby, orzekli:
— Wybuch został spowodowany przez bombę lotniczą nadzwyczajnej siły... Trafiwszy w budynki betonowe o nader grubych i mocnych murach, siła wybuchu nie rozszerzyła się na wszystkie strony, natomiast skierowała się ku górze... Temu zawdzięczać na-