Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.2.djvu/66

Ta strona została przepisana.

i Ruchłowym na czele, zapytując się, jak daleko naprzód posunęły się roboty, kiedy będą gotowe maszvny, kiedy uruchomioną zostanie fabryka...
Z początku Blaufuks odpowiadał na wszystko dość spokojnie, wreszcie irytować go to zaczęło, a w końcu postawił przy telefonie jednego ze swoich urzędników, który na każdy telefon odpowiadał stereotypowo:
— Tow. Blaufuks zajęty... Prosi, ażeby go niepokoić... Maszyny robią się wszystko będzie na czas gotowe...
Po tej inowacji nastąpił pewien spokój i tylko w sprawach nagłych i ważnych sam Blaufuks porozumiewał się osobiście telefonicznie z Kremlem...
Wreszcie nadszedł ów dzień tak upragniony tak oczekiwany, że tow. Prochwostow posłyszał przez telefon tak mile dźwięczący dla niego głos Blaufuksa:
— Towarzyszu Prochwostow... Wszystko już gotowe... Za trzy dni puszczamy fabrykę w ruch... Prosimy wszystkich przybyć, nie powiem, że na poświęcenie, bo tu was zakazane, ale na urochomienie...
Prochwostow z radości omal nie podskoczył do góry przy telefonie... Oto zbliża się już chwila tryumfu, chwila, gdy pod przemożnym ciosem proletarjau runie zgniła Bastylja kapitalizmu zachodniego gdy szczytna idea dyktatury proletarjatu zapanuje nad burzuazyjnynn, uciskającymi lud roboczy, krajami Europy, ba i Ameryki, Azji, Afryki, Australji, — zapędził się w swych rojeniach, sięgając do skarbnicy złotych myśli Lenina i zawczasu starając się ułożyć z nich mowę, którą miał zamiar wygłosić w czasie uruchomienia fabryki...
Pospieszył też zawiadomić o tym radosnym fakcie tow. Ruchłowa i innych komisarzy...
A w trzy dni potem, drogą wiodącą do fabryki, mknął długi sznur samochodów, wiozących władców Sowieckiej Rosji, otoczonych licznym oddziałem wojsk