dział do mojej dyspozycji... Mam nadzieję, że do ju tra cała ta afera zlikwidowaną zostanie...
Poczem, zwracając się do Żarycza, rzekł:
— Panie inżynierze, jedziemy...
Wsiedli do samochodu Żarycza, a towarzyszyli im, oprócz Jacka, dwaj wywiadowcy, wybrani przez komisarza Pogorzelskiego...
— Na lotnisko, — rzucił ten rozkaz szoferowi, ku wielkiemu zdziwieniu Żarycza, który wnet jednak uznał, że ten nowoczesny sposób pościgu rzeczywiście może dać dodatnie wyniki...
Na lotnisku komisarz Pogorzelski zwrócił się do komendanta i przedstawiwszy się, prosił o udzielenie w sprawach służbowych jednego z najlepszych aparatów i najzdolniejszego lotnika...
Krótko trwały pertraktacje, i wnet wytoczono z hangaru wspaniałego ptaka stalowego, z kabiną na parę osób. Lotnik sprawdził motor, zajął miejsce na siodełku, wszyscy ulokowali się w kabinie i po chwili aeroplan wzbił się w wyżyny, podniebnym szlakiem dążąc ku granicy wschodniej...
Komisarz Pogorzelski ulokował się tuż przy lotniku, na miejscu pilota, wykreśliwszy uprzednio na mapie szlak, który m podążyć mieli...
Inż. Żarycz, nie otrzymawszy na zadawane pytania żadnej odpowiedzi, pogrążył się w rozmyślaniach, przejęty jedną troską, czy tylko zdążą na czas, czy zdołają wyzwolić z rąk napastników tą, która, jak to dopiero teraz zdawać sobie począł jasno sprawę, stała się dla niego droższą nad wszystko...
Lot trwał parę godzin, aż wreszcie, na znak, dany przez kom. Pogorzelskiego, aeroplan zatoczył wielkie koło nad równą, dużą łąką, poczem lekko osiadł na ziemi...
Wysiedli wszyscy.. Komisarz Pogorzelski, obejmując komendę nad całą wyprawą, zwrócił się do lotnika i rzekł:
Strona:Edmund Jezierski - Andrzej Żarycz Cz.2.djvu/82
Ta strona została przepisana.