Strona:Edmund Jezierski - Katarzyna I.djvu/108

Ta strona została przepisana.

Na to nadeszła Katarzyna i rozpoczęła badanie, po uprzedniem oddaleniu wszystkich niepotrzebnych świadków...
I cóż się okazało?...
Oto ów mężczyzna, kamerher w rzeczywistości, wiedząc o upodobaniach Katarzyny, jak również i o tem, że hojnie zazwyczaj nagradzała ona swoich przygodnych kochanków awansami i pieniędzmi, postanowił zwrócić na siebie jej uwagę w sposób możebnie oryginalny, i udawszy pijanego, zakraść się do jej sypialni i tam pod łożem oczekiwać na godzinę odpowiednią dla kochanków...
— A gdybym was za to ściąć kazała? — spytała caryca.
— Matuszka—caryca! — zawołał kamerher, padając na kolana: wola twoja... jam twój niewolnik... Każ ściąć, ale pozwól, bym umarł ze wspomnieniami pieszczot twoich... bym z jednego raju przeniósł się do drugiego...
Na tą dowcipną odpowiedź roześmiała się caryca, a że kawaler był młody i przystojny, przyjęła go gościnnie w łożu swojem, a zamiast ścięcia głowy,—obdarzyła hojnie i później stale łaską swą otaczała...
Niedyskretna zaś służebna gadatliwość swą przypłaciła zamknięciem w klasztorze...


∗                ∗

Niekrępowana już niczem, żadnemi przeszkodami w zadawalnianiu swych uciech zmy-