Strona:Edmund Jezierski - Katarzyna I.djvu/19

Ta strona została przepisana.

Zamiłowanie do czystości, wrodzone Niemcom, wpojone jej w domu pastora Glucka, nie opuściło Marty i w dniach jej pomyślności. Zawzięcie też oczyszczała wszystkie zakątki małego domku z wszelkiego brudu, starając się nadać mu możebnie schludny i przyjemny widok, różniąc się tem wielce od swoich towarzyszek rosjanek, mających już w tradycji zamiłowanie do brudu.
Kniaź Mienszykow, mimo swego niskiego pochodzenia, gdyż w latach młodzieńczych był piekarczykiem, sam będący wielkim elegantem i lubiący czystość, cenił to w niej wielce i poza innymi względami, przyczyniało się i to do oddawania jej pierwszeństwa.
Dnia pewnego, gdy Marta zajęta była robieniem porządków w małym domku faworyta, dał się naraz słyszeć tentent kopyt końskich i przed domkiem zatrzymał się zwykły powóz wojskowy, z którego wyskoczył wysoki, zgrabny mężczyzna, o przystojnej, energicznej, spalonej przez słońce i wiatry twarzy, ciemnowłosy, w prostem żołnierskiem ubraniu i szybko wbiegł po schodkach na ganek. Zanim Mienszykow zdołał wybiec na jego spotkanie, gość znalazł się już w komnacie wołając:
— Aleksaszka, jak się masz!
Niskim ukłonem witał swego pana i władcę faworyt, bacznie wpatrując się w twarz jego, w jakim też humorze być on może...