Strona:Edmund Jezierski - Katarzyna I.djvu/20

Ta strona została przepisana.

Widząc jednak dobre usposobienie cara i uśmiech zadowolenia na jego twarzy, przybrał również uśmiech radosny i wesoło odpowiadał na zapytania.
Piotr tymczasem, rozsiadłszy się wygodnie w fotelu, rozglądał się ciekawie po całej komnacie, ’ nie omijając przy tej okazji postaci faworyta...
Wreszcie car rzekł:
— Ale u ciebie, Aleksaszka, czysto, jak w holenderskiej chacie a i ty sam czysty, jakby frant jaki zamorski... Któż to tak dba o ciebie?
Uśmiechnął się na te słowa carskie kniaź Mienszykow i nic nie mówiąc, podszedł do drzwi, wiodących do przyległej komnaty, i otworzył je na ścieżaj.
Zajrzał tam Piotr i ujrzał zgoła niespodziewany widok. Ładna, rosła dziewczyna, w wielkim, czystym fartuchu, przeskakiwała akurat ze stołka na stołek, od okna do okna, wycierając gorliwie szyby ich gąbką...
Błysnęły pożądliwie oczy Piotrowi, gdy ujrzał ten widok, gdy spojrzał na zarumienioną twarz młodej dziewczyny, lecz trwało to wszystko bardzo krótko, gdyż Mienszykow zamknął drzwi i miły obrazek zniknął.
Nie rozmawiali już więcej na ten temat. Tylko Mienszykow, na którego rozkaz służba spiesznie zastawiała stół potrawami i potężną baterją butelek z wódką i z winami, z pod oka