Strona:Edmund Jezierski - Katarzyna I.djvu/23

Ta strona została przepisana.

słyszeć odgłos kroków... To wszedł do komnaty Piotr i patrzał na nią pełnym zachwytu wzrokiem.
Marta w jednej chwili odzyskała przytomność i równowagę, i rzuciwszy wszystko, kłaniała się w pas swemu nowemu panu, i kalecząc jeszcze stówa rosyjskie, rzekła:
— Skąd te wspaniałości?... Jeżeli zostały one przysłane przez „tego", to wezmę tylko ten maleńki pierścionek; jeżeli zaś wasza carska mość je złożyła, to jak mogliście pomyśleć, że są mi one potrzebne, ażeby spodobać się waszej carskiej mości?...
Roześmiał się car, słysząc jej mowę i odrze kł:
— Dla ciebie, gołąbko, ażebyś jeszcze pięk~ niejszą była...
Objął ją w pół, przytulił do siebie i gorący pocałunek złożył na jej ustach. Poprowadził ją potem do przyległej komnaty, gdzie zasiedli do uczty wraz z najbliźszem otoczeniem cara.
Uczta trwała do północy, przyczem wychylono niezliczoną ilość puharów wina i wódki. Marta piła narówni ze wszystkimi, wzbudzając ustawiczny zachwyt cara.
Po uczcie, Mienszykow, który był na niej obecny, odprowadził cara z dawną swoją kochanką do sypialni, życząc im dobrej nocy...
Tej nocy Marta, która dzieliła już niezliczoną ilość razy łoże ze studentami, żołnierzami, oficerami i wielu, wielu innymi,— stanęła u szczy-