Strona:Edmund Jezierski - Katarzyna I.djvu/88

Ta strona została przepisana.

jenie. Przywoławszy na pomoc całą swą silną wolę, rozmyślała już teraz nie tyle nad utrzymaniem dotychczasowego stanowiska, ile nad ratowaniem swej wolności, a może nawet i życia. Znaną jej bowiem była dobrze mściwość Piotra i jego bezwzględne okrucieństwo.
Przybrawszy twarz w maskę pozornego spokoju i obojętności, w niczem nie zmieniła przyzwyczajeń swoich i niczem nie zdradzała miotających nią uczuć, zwłaszcza wobec licznie śledzących ją oczu zaufanych dworaków cara, którymi otoczył ją teraz Piotr.
A jednak przejmował ją lęk i trwoga bezgraniczna nie tyle o los kochanka, o którym egoistycznie zapomniała, ile o los własny.
W tem męstwie jej było coś przerażającego. O dniu egzekucji Monsa dowiedziała się z ust usłużnych dworaków i dnia tego była szczególnie wesołą.
Wieczorem kazała zawezwać do siebie córki z ich metrem tańców, i razem z niemi uczyła się trudnych pas menueta. Lecz obecni przy tej scenie stwierdzić mogli, że pod maską wesołości kryje ona jednak smutek i rozpacz, to też wszyscy z uwagą patrzeli na nią, oczekując, co z nią dalej dziać się będzie.
A tymczasem Piotr szykował dla niej pierwszy cios swej mściwości. Był on dla niej zu-