Strona:Edmund Jezierski - Katarzyna I.djvu/91

Ta strona została przepisana.

Być może w noce bezsenne wpatrywała się szeroko rozwartemi oczyma w tą głowę straszliwą, szepcąc słowa miłości, powtarzając to, co te usta pobladłe szeptały jej w chwili ekstazy miłosnej, lecz w dzień, zwłaszcża w obecności ludzi, ukazywała twarz spokojną, uśmiechniętą, niczein nie zdradzającą tortur, jakie przeżywała.
Ten jej spokój i równowaga irytowały bezgranicznie zapalczywego Piotra. Razu pewnego, straciwszy panowanie nad sobą, w przystępie szalonej wściekłości, rozbił w jej obecności wspaniałe zwierciadło weneckie i wykrzyknął:
— Tak będzie i z tobą i z twoimi bliskimi!
Na co mu odpowiedziała z zupełnym spokojem:
— Miłościwy panie, zniszczyliście najpiękniejszą ozdobę swego mieszkania; czyż sądzicie, że skutkiem tego stało się ono lepszem?
Car zaklął i wybiegł z pokoju...


∗                ∗

Zerwanie między Piotrem a Katarzyną stało się dla wszystkich zupełnie jawnem. Nie rozmawiał on z nią zupełnie, nie jadł i nie spał razem.
Jednocześnie nowa groza zawisła nad jej głową. Na widownię wystąpiła dawna a groźna rywalka. Car powrócił do dawnej swej kochanki, Marji Kanteinir, i codziennie odwiedzał ją