Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 01.pdf/34

Ta strona została uwierzytelniona.

— Czy pewien jesteś tego Araba? — zapytał po jego wyjściu Czesława pan Erazm.
— W zupełności. Ma on względem stryja Kazimierza wielki obowiązki, — odrzekł tenże.
— Jakież to? — zapytał z zaciekawieniem w głosie pan Erazm.
— Przed paru laty, gdy stryj Kazimierz dla studjów naukowych przebywał tu, w Algerze, schwytany został na gorącym uczynku zabójstwa młody Arab. Zabił on starego Beduina, znanego z wielu wypraw rozbójniczych. Przeprowadzone śledztwo wyjaśniło, że z ręki Beduina tego zginęła cała rodzina młodego Araba... Czyn więc jego był prostą zemstą, rodzajem vendetty korsykańskiej. Według prawa groziła mu za to kara śmierci... Los młodego Araba budził we wszystkich współczucie. Zainteresował się nim również stryj Kazimierz, zbadał dokładnie akta sprawy, i zgłosiwszy się do prezesa sądu, oświadczył, że podejmuje się obrony jego. Choć nie prawnik, wymową jednak swoją oraz mocą argumentacji, na podstaw ie badań zwyczajowych i etnograficznych, wzruszył całą publiczność. Lecz nie dość tego, potrafił nawet przekonać i sędziów przysięgłych, którzy jednogłośnie wydali wyrok uniewinniający. Wtedy młody Arab padł do nóg stryjowi Kazimierzowi, i przysiągł uroczyście, że wiernym mu będzie do śmierci, i że w razie potrzeby — życie chętnie odda za niego. Tym Arabem był Abdul.