Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 02.pdf/6

Ta strona została uwierzytelniona.

żądanego wyniku. Samochód zabrał Czesław...
A tam, być może, pomoc potrzebna jest spiesznie bardzo, może wyglądają jej z wielką niecierpliwością, gdyż niebezpieczeństwo napewno wisi im nad karkiem, a śmierć szczerzy do nich zęby i wyciąga okrutne szpony.
Tylko pośpiech, i to pośpiech jaknajwiększy, bez najmniejszej chwili zwłoki, może przynieść ocalenie, może ich wybawić.
A tu niema jak pośpieszyć, gdyż brak szybkich przyrządów lokomocji.
Żeby był chociaż drugi samochód!
Gdy tak rozmyślał, wzrok jego padł na stojące na uboczu olbrzymie skrzynie, nieruszone od czasu tego, nierozpakowane.
Uderzył się ręką w czoło, i uradowany, zawołał głośno:
— A toż zapomniałem, że mamy aeroplan, że przy jego pomocy przezwyciężyć zdołam wszelkie przeszkody i najprędzej dosięgnę celu...
Przywołał zajętych wykończaniem budynków i ustawianiem maszyn rzemieślników i przy ich pomocy zabrał się energicznie do składania aeroplanu.
A był to przyrząd najnowszego systemu, z motorem elektrycznym, który mógł nieść poważny ciężar i w którego gondoli mieściło się wygodnie ośmiu ludzi.
Robota szła bardzo składnie, tak że nie minęło nawet pięciu godzin, gdy aparat cały