Strona:Edmund Jezierski - Ludzie elektryczni 02.pdf/92

Ta strona została uwierzytelniona.

Widok tych dwóch niewolników wczorajszych, w tak tajemniczy sposób uwolnionych z pęt w ciągu nocy, jeszcze więcej utwierdził Arabów w wierze, iż są oni cudotwórcami.
Z tem większą też troską i obawą spoglądali na modlącego się żarliwie Mahdiego. Wielu z nich wraz z nim modlić się poczęło, wzywając pomocy Allaha dla niego, dla ukarania giaurów.
Nastała chwila pełna naprężenia... chwila oczekiwania czegoś nadzwyczajnego... Oczy wszystkich utkwione były w Mahdim, spowiniętym malowniczo w zwoje białego burnusa, oraz w dwóch postaciach młodych ludzi, w skromnych, szarych ubraniach.
Czesław, który był inicjatorem całego tego pomysłu, trzymał w ręku dwie pałeczki, jedną szklaną, drugą zaś stalową.
Modlitwa Mahdiego trwała długo bardzo. Na twarzach młodych ludzi malować się poczęło zniecierpliwienie, które powoli udzielało się i otaczającym ich Arabom.
Rozległy się pojedyncze głosy:
— Ukaż cud... Pokaż swą moc i potęgę... Upokorz giaurów... Nie daj triumfować giaurom nad wiernymi wyznawcami proroka!..
A gdy głosy te stawały się coraz silniejsze, coraz większej nabierały mocy i potęgi, wstał Mahdi z kolan, i ostatnim, błagalnym ruchem wyciągnął ręce do nieba.