Strona:Edmund Jezierski - Prawda o Sowietach.djvu/19

Ta strona została uwierzytelniona.
III.

Pielgrzymi sejmowi do Sowieckiej Rosji z zachwytem głoszą, że panuje tam spokój, że ludność jest tam uśmiechnięta i zadowolona.
Najpierw zatem pomówimy o owym „spokoju“, a potem o uśmiechach i zadowoleniu.
Na szpaltach prasy sowieckiej od czasu do czasu pojawiają się sprawozdania z procesu jakichciś „bandytów“, przyczem dziwnym trafem ofiarami napaści tychże padają komisarze lub inni funkcjonarjusze sowieckiej administracji.
Dowodem „spokoju“ też jest zapewne toczący się niedawno w Mińsku proces Listopada i jego towarzyszy, marzących o zrzuceniu z Białorusi jarzma sowieckiego; zabójstwa czekistów, jak np. w dn. 5 marca dwóch pod Batumem na Kaukazie; ustawiczne zaburzenia wśród włościan na Ukrainie, gdzie biada samotnemu komisarzowi lub innemu komuniście.
A wypadki wśród marynarzy w Kronsztadzie, tych najwierniejszych z początku sług komunizmu, gdzie kilkunastu rozstrzelano, a paruset wysłano na Syberję. A bunt marynarzy w Batumie, zakończony rozstrzelaniem trzech, a przeniesieniem znacznej ich części do wojsk lądowych do Turkiestanu. A takież same zajścia w Sewastopolu, gdzie znów uległo rozstrzelaniu 3 marynarzy, a dwie osady odprawione zostały na Amur, do floty rzecznej. A walka tłumów ludności z policją i wojskiem „celem odbicia sześciu „bandytów“ prowadzonych do więzienia w Charkowie.