„Włościanin, — pisze dalej Martynow: z samej natury swojej — drobny posiadacz; właściwą mu jest drobno-burżuazyjna psychologja. Nawet biedak i średniak marzy o stworzeniu swego własnego gospodarstwa. Kiedy zaczniesz włościanom dowodzić, że partja to nie cel, a środek, że komuniści nie posiadają przywilejów, a tylko obowiązki, to włościanin uczuwa jakby ulgę.
Nie wyobrażają sobie, że można bronić władzy sowieckiej nie będąc partyjnym, i trzeba ich przekonywać, że my ufamy pewnym ludziom nawet nie należącym do partji. Włościanin słucha to z przyjemnością“. Słucha, lecz nie wierzy z pewnością. Włościanin lubi przykład, poglądowość. A gdzież ci pewni ludzie, którym się „ufa“? Może w Sownarkomie? Lub też wśród tej samej inteligencji wiejskiej, której nie można dopuścić do pracy, gdyż „jaczejki nie mogą nią kierować!...
Jakiś koszmar!...
„Obecnie partja cokolwiek wstrzemięźliwiej traktuje wszelkie kwestje religijne i mało zwraca na nie uwagi, obawiając się rozdrażnić włościaństwo. W rzeczywistości włościanie zajmują się obecnie więcej kwestjami religijnemi, niż należało by się spodziewać. Nie było ani jednej wsi, gdzieby nie zadawano mi pytań, związanych z religją, gdzieby nie interesowano się temi kwestjami i nie proszono by ich oświecić. Zagadnieniami religijnemi włościanie interesują się, a szczególnie młodzież i warstwy średnie“.
I znów ta sama historja: oświecić — niema kto. Obok siebie ścierają się dwa wpływy. Z jednej stro-
Strona:Edmund Jezierski - Prawda o Sowietach.djvu/46
Ta strona została uwierzytelniona.