Pokój niewielki, o ścianach utworzonych z płyt stalowych, słabo rozjaśnia migotliwem swem światłem zwieszająca się od sufitu nieduża lampka elektryczna.
Skromne, wprost ubogie jest urządzenie jego: stół, dwa krzesła, dwa łóżka, ot i całe umeblowanie!
Zrobione są one z jakiegoś błyszczącego metalu, barwą swą zbliżonego do złota.
Na łóżkach spoczywają dwie postacie ludzkie, zda się, głębokim snem ujęte. Twarzy ich prawie nie widać z poza bandaży, spowijających głowę.
Naraz jedna z tych postaci drgnęła i z ust jej wydarł się cichy jęk. Na jęk ten odpowiedziało jakby echo.
To na drugiem łóżku spoczywająca postać dała znak życia.
I znów głucha cisza zapanowała w pokoju.
Wreszcie jęk się powtórzył; jedna z leżących na łóżku postaci uniosła z trudem głowę i ciekawie poczęła rozglądać się wokoło.
Wzrok jej z ciekawością spoczął na leżącej na drugim łóżku postaci. Czas pewien trwało milczenie, wreszcie postać owa wyjąkała słabym głosem:
— Kto tu jest?
Na zapytanie to druga postać odrzekła, z trudem odwracając głowę:
Strona:Edmund Jezierski - Wyspa elektryczna.djvu/29
Ta strona została uwierzytelniona.
III
OCALENI