która cechowała postacie pozostałych zarządców tajemniczej krainy.
Przez głowę obydwóch przyjaciół przebiegło pytanie:
— Jakim sposobem ten człowiek, tak podobny do dawnych rycerzy kresowych, znalazł się wśród zarządców państwa, rządzonego z taką drakońską surowością?
Nie mogli się jednak długo zastanawiać nad tem pytaniem. Dał się znów słyszeć głos przewodniczącego, który rzekł:
— A więc witajcie tu wśród nas. Cała kraina nasza stoi przed wami otworem. Wszędzie możecie chodzić swobodnie, lecz wiedzcie o tem, że wszelkie z waszej strony usiłowanie złamania przysięgi z całą surowością praw, u nas obowiązujących, ukaranem będzie. Będziecie bacznie strzeżeni, przynajmniej dotąd, dopóki nie przekonamy się, czy wam w zupełności ufać możemy.
I pierwszy wyciągnął do nich prawicę.
Uścisnęli mu ją dość chłodno, bez zbytniego uniesienia.
W tenże sam sposób zaznaczyli przyjęcie ich do grona mieszkańców krainy i pozostali członkowie rządu.
Lekkim uściskiem dłoni odpowiedzieli na ich pozdrowienie, goręcej tylko uściskali dłoń opiekuna swego — Polaka.
— A teraz, gdy już cała ceremonja skończona, udacie się wraz z nami na ucztę, którą wyprawiamy na waszą cześć, jako nowych mieszkańców naszej krainy — rzekł przewodniczący i gestem wskazał im drogę, prowadząc do wspaniałej sali jadalnej.
Strona:Edmund Jezierski - Wyspa elektryczna.djvu/58
Ta strona została uwierzytelniona.