że pracę rąk ludzkich w znacznym stopniu zastąpiliśmy maszynami. Zacznę objaśnienie od odlewni.
I majster Peterson, muskularny olbrzym, z długą czarną brodą, w fartuchu skórzanym, owijającym całą jego postać, poprowadził ich do jednej z hut, gdzie ognistą rzeką wypływał metal roztopiony.
Nad płomienistemi falami jego stali również napół nadzy robotnicy i przy pomocy specjalnych narzędzi zgarniali pianę z lawy, metale zaś chwytali w wielkie formy.
— Oto tak się wyrabia surowiec — objaśnił majster Peterson — po wystudzeniu w formach przechodzi do kuźni, gdzie znów rozpalony do białości przy pomocy młotów otrzymuje żądany kształt.
— A co panowie robicie z lawą? — spytał Henryk.
— Z lawą? Dostaje się ona do specjalnych form, gdzie przybiera kształty cegieł i służy nam jako znakomity materjał budowlany. U nas nic nie może być bez użytku — zakończył z dumą — każdy przedmiot ma swoje przeznaczenie i odgrywa swoją rolę w naszem życiu.
Przyjaciele jeszcze raz obejrzeli pomieszczenia kuźni, w których panował straszny huk i świst.
Obejrzeli również potężne baseny, wypełnione zimną wodą, do których wrzucano przedmioty wykute z żelaza celem szybkiego zahartowania.
Majster Peterson pokazywał im wszystko
Strona:Edmund Jezierski - Wyspa elektryczna.djvu/98
Ta strona została uwierzytelniona.