Strona:Edmund Jezierski - Ze świata czarów.pdf/101

Ta strona została uwierzytelniona.

w swojej komnacie na oknie i cztery razy na dzień podlewała łzami rzewnemi.
Minęło tak lat kilkanaście. Kwiat rozmarynowy rozrósł się wspaniale i stał się tak pięknym, że wszyscy nim się zachwycali.
Pewnego razu przyjechał do króla w odwiedziny siostrzeniec jego, król hiszpański… Oprowadzał go król po komnatach pałacowych, pokazując zawarte w nich bogactwa, aż wreszcie zaszli do komnaty królowej, gdzie stał krzew rozmarynowy. Zachwycił się pięknością jego król i w duszy jego zbudziła się chęć posiadania go.
Tymczasem rozpoczął się na dworze królewskim szereg uroczystości na cześć gościa, lecz ten przez cały czas był jakiś chmurny: przemyśliwał ciągle nad sposobem zdobycia owego krzewu.
Aż pewnego wieczoru, przed samym odjazdem, w czasie wspaniałego balu dworskiego, polecił dworzanom swoim unieść ukradkiem krzew rozmarynowy i zanieść go na okręt, sam zaś wnet pożegnał się z królewską parą i śpiesznie podążył na statek.
Udał się plan jego, i krzew, starannie strzeżony, umieszczony został w najpiękniejszej kajucie statku. Podniesiono wnet kotwicę, rozwinięto wszystkie żagle i okręt, pchany całą siłą wiatru, śpiesznie wypłynął na pełne morze.