Strona:Edmund Jezierski - Ze świata czarów.pdf/107

Ta strona została uwierzytelniona.

— Ratuj nas, królu i ojcze nasz! Straszna klęska nas dotknęła… grozi nam zagładą, nam i dzieciom naszym. W poblizkim boru osiadł smok olbrzymi i stamtąd wypada na pola nasze, porywając trzodę i dobytek nasz. Porwał już wszystkie nasze stworzenia, teraz i nas chce wyniszczyć. Ratuj nas, inaczej wszyscy wyginiemy!
Zadumany słuchał król skargi ludu swego, a gdy skończyli, wstał z tronu i rzekł:
— Idźcie w spokoju. Obmyślę z panami radą, co uczynić, by was od klęski ochronić. Uczynię zaś wszystko, co w mej mocy będzie, byle was od złej bestji ocalić.
Pełen otuchy, wznosząc radosne na cześć króla okrzyki, rozszedł się lud do chat swoich.
Tymczasem król zwołał radców i przełożywszy im skargę ludu, żądał rady i pomocy, co czynić.
Radzili długo, aż wreszcie najstarszy z mężów odezwał się:
— Zaradzić może jedno. Jakiem słyszał od starych ludzi, pomódz tu tylko może ofiara… ofiara z dziewicy.
Zapanowała cisza. Wreszcie król rzekł:
— A więc złóżmy ofiarę, byle tylko lud ocalić.
— Lecz gdzie znaleźć dziewicę, któraby dobrowolnie zgodziła się złożyć życie w ofierze za lud?… — zapytywali radcy.