Strona:Edmund Jezierski - Ze świata czarów.pdf/15

Ta strona została uwierzytelniona.

Z podziwem słuchali mandaryni tego dźwięku, i już otucha wstępować zaczęła w serce Tan-gi’ego, gdy cesarz wyrzekł:
— Czysty i piękny jest dźwięk dzwonu tego, lecz nie jest jeszcze takim, o jakim ja myślę… Czyń drugą próbę, a może mnie zadowolisz…
Rozpacz ogarnęła biednego Tan-gi.
A nuż się druga próba nie powiedzie, i co wtedy stanie się z żoną i dziećmi jego?…
Zasmucony powrócił do domu i gorliwie zabrał się do pracy, by udoskonalić swe dzieło.
Po ciężkiej pracy odlał nowy dzwon i znów zaniesiono go przed pałac cesarski. Z drżeniem przystąpił Tan-gi do niego i uderzył sercem.
Rozległ się w powietrzu dźwięk jeszcze czystszy, jeszcze potężniejszy niż poprzedniego, aż mandaryni i bonzowie z podziwu i zadowolenia kiwać poczęli głowami.
Cesarz jednak niezmieniony siedział na swym złotym tronie, chmura nie zeszła z jego oblicza i po chwili wyrzekł:
— Jeszcze mu brak czegoś, ażeby był według myśli mojej… Czyń trzecią próbę, a gdy się nie uda…
Nie dokończył, lecz ze wzroku jego widać było, co czeka nieszczęsnego Tan-gi.