Strona:Edmund Jezierski - Ze świata czarów.pdf/22

Ta strona została uwierzytelniona.

Zrazu odzywały się pojedyńcze okrzyki, które wkrótce zlały się w jeden olbrzymi, potężny krzyk, w którym grzmiała nuta groźby:
— Fatma musi iść na ofiarę!!!…
Groźnie spojrzał Amru na otaczające go tłumy, i porwawszy się, wykrzyknął dumnie:
— Słuchajcie, mieszkańcy Kairu, potomkowie niewolników, nigdy, póki dech w mej piersi, siostra moja nie będzie ofiarą Nilu. Przysięgam wam na pamięć proroka, że prędzej miasto całe obrócę w perzynę, niżby choć jeden włos miał spaść z głowy siostry mojej!
Poczem, otoczony przez świtę, torującą mu drogę wśród tłumu, udał się do obozu, rozłożonego na głównym placu miasta.
Minął tydzień. Nil, rozgniewany, iż odmówiono mu dorocznej ofiary, nie występował z brzegów, tocząc do morza swe mętne fale. Zrozpaczony lud krążył po wybrzeżu, oczekując rychło podniosą się płododajne fale i zaleją kraj cały, roznosząc wszędzie muł dobroczynny. Próżno kapłani składali ofiary i modlili się dniem i nocą, — głód i nędza zagrażały ludnej krainie.
Na głównym placu, gdzie rozłożyły się zastępy Arabów, panowała głęboka cisza, jakby wszyscy wymarli. Stojący tylko co pa-