Strona:Edmund Jezierski - Ze świata czarów.pdf/31

Ta strona została uwierzytelniona.

ten rycerz piękny, młody, tak wspaniale przybrany. Gdy zaś zrozumiał, stropił się srodze, zmarszczył czoło, zamyślił się chwilę, i kłaniając się, odrzekł:
— Darujcie panie, że wam odmówię, lecz Hanka moja niestworzona na panią; ot, za kmiecia jej iść, równego z nią rodu, domu i dzieci pilnować, nie zaś na zamku siadywać. Wyrzućcie ją z serca i myśli, dostojny panie, gdyż nie wiecie, czy ona was miłuje, i czy rodzic wasz zgodzi się na to.
— Ona mnie miłuje! — wykrzyknął wojewodzic i zwrócił się do stojącej niedaleko Hani. Lica jej, blade dotychczas, zalały się purpurą, i gdy wojewodzic poszedł ku niej, podała mu rękę i spuściła oczy, z których strzelał wymowny płomień.
Podprowadził ją wojewodzic do ojca, i klękając przed nim, rzekł:
— Pobłogosławcie nas, ojcze. Widzicie, że Hania mnie miłuje, musi więc, mimo wszystko, zostać mą żoną. Jadę teraz do ojca, — dodał wstając: — poczem przyjadę na zrękowiny; a gdyby się zgodzić nie chciał…
Nie dokończył, lecz widać było, że i bez pozwoleństwa rodzicielskiego miłować ją będzie i na swojem postawi.