Strona:Edmund Jezierski - Ze świata czarów.pdf/36

Ta strona została uwierzytelniona.

tym z wierzchu tajemniczem światłem, podczas gdy boki i załamy pozostawały w cieniu. Morze zlekka tylko uderzało falami o brzegi, nic więc nie przerywało ogólnej ciszy. Wkrótce też Piotr, korzystając z tej bezbrzeżnej ciszy, pogrążył się w zadumę.
Po pewnym czasie jakieś pluskanie na morzu zwróciło jego uwagę; spojrzał bacznie i ujrzał przybliżające się do brzegu jakieś dziwne istoty, z postaci których trudno było wnioskować, czy to ludzie, czy zwierzęta. Bojąc się je spłoszyć, przyczaił się za kamieniem i patrzał co dalej będzie.
Po chwili zagadkowe owe istoty podpłynęły do brzegu i wyszły nań. Otrząsnęły się z wody i wnet opadły z nich okrywające je skóry; siedem młodych, cudnej urody dziewic, w powiewnych szatach, stanęło na brzegu. Rozpoczęły wesołe igraszki i śpiewy. Głosy ich słabe, lecz o pięknym, czystym dźwięku, uczyniły wielkie wrażenie na młodym rybaku. Śpiewały o morzu, o czarach jego i o przyjemnościach pobytu w niem.
Oczarowany Piotr słuchał tych śpiewów, aż nareszcie zapragnął przyjąć udział w ich wesołej zabawie. Boczną więc ścieżką, skradając się, aby nie być przez nie spostrzeżonym, podsunął się na wybrzeże i wkrótce stanął wśród rozbawionego grona dziewic. Krzyknęły z przestrachu, ujrzaw-