Strona:Edmund Jezierski - Ze świata czarów.pdf/71

Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie wiesz, gdzie mój mąż? Przecież on zaraz po tobie poszedł do dzwonnicy.
— Nie, — odpowiedział chłopiec: — tylko na drabinie, na przeciw okna, stał ktoś, że zaś na moje wołanie nic nie odpowiadał i nie odchodził, wziąłem go za złoczyńcę i zepchnąłem ze schodów. Idź, zobacz, czy to nie twój mąż. Szkoda, jeżeliby to był on.
Organiścina pobiegła do dzwonnicy i zobaczyła męża swego, leżącego w kącie i jęczącego z bólu, gdyż spadając z góry złamał nogę.
Przeniosła go do domu i z głośnym krzykiem pobiegła do ojca chłopca.
— Twój syn, — krzyczała — zrzucił z drabiny mego męża, tak, że złamał nogę. Niech się dziś jeszcze od nas wynosi.
Wystraszony ojciec przybiegł do syna i zawołał:
— Co ty wyrabiasz, łotrze jeden; zupełnie, jakby cię zły duch opętał.
— Wysłuchaj mnie, ojcze, — odpowiedział chłopiec: — ja jestem zupełnie niewinien… stał on tam nocą, jak człowiek, mający złe zamiary. Nie wiedziałam kto to, i prosiłem go trzy razy, by mi odpowiedział, lub odszedł.
— Tylko same zmartwienia mam przez ciebie — przerwał mu ojciec. — Idź precz mi z oczu; nie chcę już dłużej patrzeć na ciebie.