Strona:Edmund Jezierski - Ze świata czarów.pdf/9

Ta strona została uwierzytelniona.

karczmy, przesiedzieć tam z różnymi próżniakami i pijakami po kilka godzin na dzień i zamiast wziąć się do roboty, do przypilnowania gospodarstwa, narzekaliście tylko, że wam się źle wiedzie. Powiedzcie sami, czy to ja jestem winna? póki byliście porządnym gospodarzem, to chętnie wam towarzyszyłam, chociażeście mnie nie widzieli, ale gdy widziałam, żeście się rozpróżniaczyli, to się od was wyniosłam.
— Więc cóż mam robić? — spytał Maciej.
— A wziąć się do pracy, pilnować porządku i ładu, nie chodzić do karczmy na gawędy i zostać uczciwym gospodarzem, jak się patrzy. Czy myślicie, że Dola tylko na was się uwzięła, a sąsiadowi sprzyjała?
— Kiedy mi ręce z biedy opadają — tłómaczył się Maciej.
— To je podnieście do góry, a ufajcie Panu Jezusowi, że wam dopomoże.
— A czy będziesz dla mnie lepsza?
— Może i będę, zobaczycie, ale nie odrazu, bo co się zepsuło, to nie łatwo naprawić. No, chodźcie Macieju do domu.
Maciej puścił Dolę i szedł obok niej. Weszli do chałupy, gdzie słońce świeciło swemi złocistemi promieniami.
— Patrzcie, jak to u was wygląda! — mówiła Dola. Wszędzie pełno brudu i śmieci,