Strona:Edmund Jezierski - Ze świata czarów.pdf/93

Ta strona została uwierzytelniona.

To rzekłszy, ruszył wraz z całym orszakiem ku ratuszowi. Wkrótce też i pachołcy miejscy podjęli zwłoki tak strasznie uśmierconych dzieci, i złożywszy je na marach, ponieśli w towarzystwie łkających rodziców, oraz gawiedzi, do domu.
Długo jeszcze stały po ulicach gromadki mieszczan, rozmawiając o zaszłych wypadkach, i o tem, czy znajdzie się śmiałek, któryby odważył się narazić życie dla 300 dukatów.
Powoli noc zapadała nad miastem; gromadki się rozchodziły i wkrótce już tylko stąpania i stuk halabardy nocnych stróżów wskazywały życie, w śnie głębokim pogrążonego grodu.


∗             ∗

Na drugi dzień zrana, przy dźwięku trąb, odczytano na wszystkich ulicach zawiadomienie marszałka. Tłumy mieszczan wysłuchały go, lecz nikt jakoś nie kwapił cię, ażeby zdobyć nagrodę.
Zbierano się tylko koło rumowiska, naradzano się szeptem, lecz poświęcić się… żaden z obecnych nie był do tego zdolny
Zafrasowany chodził marszałek po izbie radzieckiej w ratuszu. Coraz, gdy się rozległ jakikolwiek głośniejszy gwar na ryn-