Strona:Edmund Krzymuski - O odpowiedzialności karnej zwierząt.djvu/14

Ta strona została przepisana.
14
O ODPWIEDZIALNOŚCI

był zdania, że klątwa byłaby niesprawiedliwa, gdyby nie przeprowadzono przedtem formalnego procesu. Stosownie do tego promotor, a promotorem zwał się oskarżyciel przy trybunałach duchownych, wniósł najprzód skargę przeciwko szczurom, oficyał zaś na zasadzie tej skargi nakazał im stawić się do sądu w oznaczonym terminie.
Otóż czy to przez jakąś wrodzoną krnąbrność charakteru, czy to z innego jakiegoś powodu, bo tego nam historya nie tłómaczy, dosyć że szczury nie stawiły się przed sędzią. Wówczas promotor uzyskał przeciwko nim pierwszy wyrok zaoczny i zażądał, aby przystąpiono do ostatecznego rozstrzygnięcia sprawy. Oficyał, będąc sędzią sprawiedliwym, uznał za właściwe wyznaczyć oskarżonym przynajmniej obrońcę z urzędu. Wybór jego padł na młodego Chassané’a, który właśnie rozpoczynał wtedy swoję karyerę adwokacką.
Chassanée wywiązał się świetnie z powierzonego mu zadania i, jak pisze de Thou, zdobył sobie przez to odrazu sławę znakomitego obrońcy. Widząc bowiem, że jakoś opinia publiczna jest źle usposobiona względem jego klientów, przypuszczał, że czas ją nieco załagodzi i dlatego to użył najprzód z ogromnym talentem wszelkich możliwych środków prawnych, ażeby przewlec proces. Klienci jego, mawiał on, będąc rozproszeni na znacznym obszarze terytoryalnym, nie mogą przecież stawić się tak prędko na wezwanie oficyała; zresztą byłoby niesprawiedliwem nie uwzględniać także trudności, z jakiemi jest połączona ich podróż, zwłaszcza niebezpieczeństw, które im zagrażają od kotów, czyhających na nie na wszystkich drogach, prowadzących do sądu i t. d. i t. d., aż nareszcie wyczerpawszy wszelkie możliwe excepcye dylatoryjne, nie można już było usprawiedliwić dłużej niestawiennictwa szczurów. Wtedy nie pozostawało naszemu adwokatowi nic innego, tylko przekonać sąd o niesprawiedliwości wyroku, któryby dotknął bez różnicy wszystkich szczurów zamieszkałych w biskupstwie Autun. Tu okazał się on prawdziwie natchnionym kapłanem Temidy: „Jest-że coś niegodziwszego, pyta się on sędziów, od owych kar ogólnych, które zadają cios całym rodzinom, które każą dziecku pokutować za zbrodnię ojca, które dosięgają zarówno winnych, jak niewinnych?! Na ten temat powiedział on jeszcze wiele innych rzeczy równie pięknych i równie wymownych, aż nareszcie doszedł do tego ze wszech miar sprawiedliwego wniosku, że sąd, nie mogąc ograniczyć swego wyroku tylko do tych szczurów, które rzeczywiście dopuściły się przestępstw im zarzucanych, powinien ze względów wyższej słuszności i polityki uwolnić je wszystkie od kary, a to w myśl zasady, że lepiej aby sto zbrodniarzy uszło z rąk sprawiedliwości, niż aby jeden oskarżony miał być niewinnie skazany.